czwartek, 18 lipca 2013

Latawce, czyli jak wyczerpać Szarańczowe baterie.


Puszczaliśmy latawce, było cudownie...



Tata Szarańczy zachwycony, mama Szarańczy zachwycona, Szarańcza zmęczona i dotleniona :)


Czy jeszcze ktoś pamięta tą fantastyczną rodzinną (lub nie) rozrywkę?

7 komentarzy :

  1. Ja! Ja! Ja!

    Miałam latawiec z ptaszkiem Robinem. Odkąd pierwszy raz poszliśmy go puszczać, cały czas męczyłam rodziców o powtórkę, a tata ciągle wykręcał się, że nie ma wystarczającego wiatru;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo z rodzicami już tak jest że najpierw pokażą coś fajnego a później nie mają czasu albo chęci (też się czasem na tym łapie)

      Usuń
  2. oj latawce to temat tabu u nas;)

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam obserwować latawce, kojarzą mi się z lenistwem i wolnością :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm...dawno już żadnego nie widziałam.. A szkoda..

    OdpowiedzUsuń
  5. Super zabawa, my też to czasem robimy, pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna zabawa:-) ale z tym rozładowaniem baterii to chyba nie tak łatwo, bo za każdym razem trzeba szukać nowego sposobu:-)

    OdpowiedzUsuń